Witaj, czy nadal jesteś bez testo? Chcę wiedzieć ile brałeś testo zanim skonczyleś i jakie były tego skutki. Dokladnie – co sie zmieniło, co nie. Jest to bardzo ważna sprawa, bo stoję przed wyborem: testo + II op. albo rezygnacja z tescia
Dobry wieczór, Anonimie!
Odpowiedzi na niektóre pytania znajdziesz w mojej angielskojęzycznej notce o dziesięciu rzeczach, których nauczyłem się po tym, jak przestałem brać testosteron.
Być może jednak jesteś już po lekturze akurat tej notki i chcesz wiedzieć więcej. Mam nadzieję, że to, czym się podzielę, pomoże Ci podjąć odpowiednią decyzję związaną ze swoimi potrzebami i swoim ciałem.
Na początku muszę na pewno ostrzec, że rezygnacja z hormonów może oznaczać bolesne i ostre napady dysforii. Jeśli cierpiałeś na nie przed rozpoczęciem tranzycji, możesz je znów napotkać. Choć prawda jest również taka, że wiele z naszych odczuć związanych z przyjmowaniem hormonów jest sprawą indywidualną. Ja na przykład doświadczyłem do tej pory kilku naprawdę ostrych ataków, ale okazało się, że bardzo często są one związane z moim własnym postrzeganiem siebie i okazji wagi. Gdy zacząłem pracować nad sobą w tym zakresie – zmieniłem dietę, zacząłem ćwiczyć i też patrzeć na swoje ciało odrobinę inaczej – okazało się, że łatwiej mi znosić te najgorsze elementy niekiedy powracającej dysforii. (Dla osób myślących, że dysforia mija wraz z tranzycją, mogę wyjaśnić, że jest to kwestia niezwykle indywidualna i nawet osoby będące wiele lat po wszystkich procedurach, które chciały przejść, jej doświadczają).
Przejdźmy jednak do konkretów, bo o nie przecież pytasz. Zanim przestałem brać testosteron, przyjmowałem go przez non-stop przez cztery lata. Niemal żadnych opóźnień, jasne trzymanie się planu – to było to, co było dla mnie najważniejsze. Po czterech latach postanowiłem zrobić eksperyment i przestać brać, co okazało się zbyt dużym szokiem dla organizmu i natychmiast wróciłem do odpowiednich dawek. Rok później natomiast (a zatem pięć lat od pierwszej recepty) postanowiłem jednak wrócić do tematu i tym sposobem jestem już ok. 2,5 roku bez hormonów.
Jak widać chociażby z moich ostatnich zdjęć z Gali Kampanii Przeciw Homofobii, jeśli chodzi o passing, mam się całkiem dobrze i nie sądzę, żeby to minęło. (Na zdjęciu poniżej jestem tą osobą z brodą 🙂 )
Niech Cię jednak nie zmylą ani broda, ani dobre zdjęcia – wiele rzeczy się zmienia, gdy przestajesz brać testosteron. Jeden z powodów, dla których już nie golę brody do zera (oprócz tego, że ją bardzo lubię), jest to, że pozbycie się jej zwraca uwagę na mój zmieniony kształt twarzy. Zmieniony, a raczej częściowo przywrócony do poprzedniego stanu. Gdy nie mam brody, często tracę passing. Półtora roku temu zgoliłem ją na chwilę zimą i niemal natychmiast ludzie zaczęli zwracać się do mnie w różnych formach. I mimo tego, że jestem osobą niebinarną, jest mi bardzo wygodnie w moim quasi-męskim wizualu i dlatego go utrzymuję.
Nie tylko twarz się zmienia, zmienia się również ciało. Spada masa mięśniowa (stąd ćwiczenia, choć też bez przesady, daleko mi do ciągłego bycia na siłowni, raczej preferuję jogę i kardio), można przytyć (mi przybyło niemal prawie 15 kilo, które w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy udało mi się stracić z nawiązką), tłuszcz przenosi się również w te miejscach, z których zszedł przy okazji brania testosteronu. Innymi słowy – jeśli byłeś czuły na punkcie talii, wystających boków, szerszych bioder i węższych ramion, nie będziesz w ogóle zadowolony z tego, co zadzieje się, gdy odstawisz leki. A jeśli łączy się to z tyciem, gorsze samopoczucie gwarantowane!
Został mi głos, choć czasem mam wrażenie, że trochę się podniósł albo że jestem w stanie go inaczej modulować. Przyznam szczerze, że to może być bardzo osobiste i niemające żadnego potwierdzenia w faktach biologicznych przeżycie. Ale jest. Włosy na ciele też stają się rzadsze. Nie oznacza to, że przestaniesz je mieć, ale na pewno zobaczysz, że jest ich widocznie mniej. Mi to akurat bardzo podpasowało i jeśli kiedykolwiek wrócę do testosteronu, będzie to na pewno jedna z rzeczy, której będzie mi brakowało.
I wreszcie – jak sądzę – najważniejsza kwestia. Menstruacja i płodność. Zacznę od tego, że nie jest prawdą, jakoby podczas terapii testosteronowej nie można było zajść w ciążę. Można. Znam nawet dwóch chłopaków, którzy wpadli w ten sposób. Jeśli nie chce się zajść w ogóle (wybacz, Anonimie, ale nie wiem, z kim i w jaki sposób uprawiasz seks, w związku z czym dodaję tę informację, jeśli nie dla Ciebie, to chociażby dla czytających mnie innych osób, którym ta informacja może wydać się istotna), najlepiej jest się właśnie poddać owarektomii, czyli usunięciu jajników. Wtedy na pewno można powiedzieć, że jest się bezpiecznym.
Choć zapłodnienie podczas kuracji testosteronem jest możliwe, zdarza się niezwykle rzadko, ważne jest – jednakże – że wraz z zaprzestaniem kuracji hormonalnej, wraca cykl menstruacyjny. Dla większości z nas oznacza to zarówno samo krwawienie, jak i dni płodne itp. Dlatego, jeśli kiedykolwiek cierpiałeś z powodu dysforii na tym tle (mnie to akurat, na szczęście, nie dotyczyło), bierz to pod uwagę. Pierwsze krwawienia bywają nieregularne, a ustabilizowanie się cyklu może trwać nawet kilkanaście albo kilkadziesiąt miesięcy. W tym czasie, oczywiście, bardzo ważna jest kwestia antykoncepcji, warto porozmawiać o różnych możliwościach z kimś, kto się na niej zna i kto pokieruje Cię w tym temacie odpowiednio.
Niestety, w Polsce nie jest łatwo z takimi ekspertami, ale w tej chwili profesjonalna pomoc jest dostępna w Warszawie i Krakowie. Odezwij się do mnie w prywatnej wiadomości, jeśli potrzebujesz medycznej konsultacji (nie tylko tego rodzaju).
Wydaje mi się, że to wszystko, czym mogę się w tej chwili podzielić, jeśli masz więcej pytań, serdecznie zapraszam. Albo tu, albo na ask.fm. Cieszę się, jeśli w jakiś sposób mogłem Ci pomóc. Wybór pomiędzy zaprzestaniem brania a pełną histerektomią musi być strasznie trudny, dlatego życzę Ci wytrwałości i podjęcia decyzji, która okaże się dla Ciebie najlepsza!
Leave a Reply