Zeszły tydzień upłynął pod znakiem Parady Równości, w tym szczególnie przygotowania do niej i organizowania osób do niesienia dwóch banerów Fundacji Trans-Fuzja. Jak możecie się przekonać ze zdjęć – wypadłyśmy i wypadliśmy naprawdę dobrze. Dobrze, to znaczy widocznie, bo i o to tak naprawdę w Paradzie chodzi – by się pokazać i zaznaczyć swoje interesy jako polityczne.
Nie ma jednak polityki bez zmiany świadomości, edukacji i – co dla mnie niezwykle istotne – przekonywania jak największej liczby osób do tego, że nie tylko warto kogoś wspierać, ale że wsparcie jest mocą samą w sobie. Ta moc należy się szczególnie naszym rodzinom, które często pozostają bez wsparcia, z wieloma pytaniami i strachem co do naszej przyszłości.
Dzień przed Paradą Równości w Warszawie odbyła się zorganizowana przez Kampanię Przeciw Homofobii konferencja „Rodzice osób LGBT – kropla drąży skałę” – międzynarodowe wydarzenie, którego celem było zebrać zarówno aktywistyczne, jak i rodzicielskie doświadczenia naszych rodziców. Piszę naszych, choć akurat moi rodzice nie mogli wziąć udziału w tym wydarzeniu i przyznam, że ja – niestety – również nie. Mimo wszystko jednak gdy myślę o samoorganizacji rodzin i rodziców właśnie, nie mogę myśleć inaczej niż w kontekście, że to właśnie nasze osoby bliskie i że razem możemy być częścią czegoś niesamowicie wspaniałego z jeszcze większą mocą zmiany rzeczywistości.
Ponad miesiąc temu, 17 maja miałem niezwykłą okazję znaleźć się w samym środku tej fantastycznej zmiany, kiedy to przeprowadziłem dla Akademii Zaangażowanego Rodzica warsztaty na temat transpłciowości w kontekście rodziny właśnie. Jeśli kiedyś mieliście lub miałyście okazję brać udział w warsztatach „Transpłciowa rodzina” Fundacji Trans-Fuzja, od razu spieszę z wyjaśnieniem, że to spotkanie wyglądało zupełnie inaczej. Przede wszystkim dlatego, że jego celem nie było li i jedynie przybliżenie osobom uczestniczącym kontekstu transpłciowości. Jego głównym celem było powiedzenie rodzicom czegoś niezwykle ważnego: „To Wy jesteście pierwszymi osobami, które mogą pokazać swojemu dziecku, że jest kochane, witane i że ma prawo do swojej tożsamości i ekspresji”.
Mam wrażenie, że nadal zbyt mało mówimy o tym, jak ważne jest wsparcie ze strony rodziny pochodzenia. Kontekst korekty płci często rozważa się pod wpływem tego, jak bardzo rodzice mogą być przeciw, nie zaś z perspektywy tego w jaki sposób mogą pomóc. Ale to nic dziwnego. W pełni akceptujący transpłciowość dziecka rodzice to nadal niecodzienne zjawisko. Takie, o którym trzeba mówić i promować. A ja znów muszę z przykrością stwierdzić, że tak nie powinno być. Nasi rodzice powinni być pierwszymi osobami, które dadzą nam siłę na to, co nas czeka. Nie tylko w tematyce korekty płci, ale w życiu w ogóle.
Podczas warsztatów osoby uczestniczące (głównie rodzice osób LGB, choć w pewnym momencie zaczęło się okazywać, że niekoniecznie) próbowały wcielić się w rolę rodzica dorastających osób transpłciowych, po czym wspólnie zastanawialiśmy się nad różnymi kwestiami, z których najważniejsze wydało mi się pytanie: „Na co musi być przygotowany rodzic osoby transpłciowej?”. Choć odpowiedzi było wiele, moją uwagę przykuła jedna wspólna cecha. Wszystkich rodziców (zarówno w kontekście ćwiczenia, jak i ich własnych doświadczeń) łączyło jedno – strach o swoje dziecko. Strach, czy ułoży sobie życie, czy znajdzie kogoś, kto je pokocha, czy nikt go nie skrzywdzi.
Znam ten strach. Zauważam go czasem w oczach moich rodziców, gdy rozmawiamy przy stole. Słyszę w głosie, kiedy przez telefon mówię im o planowanej demonstracji, na którą się wybieram. Nie wiem, co dokładnie myślą, gdy mówią „uważaj na siebie”, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, dlaczego akurat te słowa zostają przez nich wypowiedziane.
Rodzicielska troska i strach tworzą mieszankę, która dość łatwo wyzwala poczucie bezsilności. I nad tą bezsilnością właśnie powinniśmy uczyć się zapanować. Sam strach nie musi okazać się zły. Za tą silną emocją stoi mnóstwo energii, wręcz mocy. Jeśli wspólnie nauczymy się korzystać ze źródeł tej energii, możemy zrobić znacznie więcej. Kluczem do zmiany jest zrozumienie. Po zrozumieniu przychodzi akceptacja i wreszcie wsparcie.
Dlatego wspierajcie Wasze dzieci, drogie osoby rodzicielskie. Wciąż zbyt wiele dzieci, młodzieży i dorosłych osób LGBTI musi ukrywać się przed swoją rodziną, uciekać od niej lub zapominać, że kiedykolwiek jakąś miało. Nie chcemy tego robić, a jednak zbyt często nie dajecie nam innego wyboru. A to przecież Wy macie na to największy wpływ. My nie zmienimy tego, kim jesteśmy, ale Wy możecie zmienić sposób, w jaki nas widzicie. To wymagająca i często długotrwała praca nad samym i samą sobą, ale naprawdę warto.
A do tych z nas, którzy i które mieli możliwość zaznać wsparcia rodziców – pokazujcie im historie tych, którzy mają odwagę mówić o swoich dzieciach. Może jeszcze nie są gotowi mówić o tym całemu światu, ale kiedyś będą. Naprawdę w to wierzę.
Leave a Reply