Kilka dni zastanawiałem się, czy rzeczywiście warto zajmować się tematem Deklaracji Wiary – dokumentu, który podpisało ponad 3000 lekarzy w Polsce (choć jeden z nich twierdzi, że został w tym względzie zmanipulowany). Wydawało się to mało znaczące, dopóki kwestią nie zainteresowały się media kojarzone w zasadzie z każdą strona polityczną. Do przedwczoraj jeszcze jedna ze stacji telewizyjnych chciała przepytać Fundację Trans-Fuzja w związku z tymże dokumentem, dając wyraźnie do zrozumienia, że może on wywołać kontrowersje także w społeczności osób transpłciowych. Sądząc zaś po reakcjach bywalców różnych internetowych miejsc spotkań – tak poniekąd było.
I choć problem żyje, a w mediach społecznościowych powstaje coraz więcej grup za, przeciw i tych, które wiadomość obeszła i które chcą wyrazić swój neutralny stosunek, przedwczoraj pojawiła się kolejna informacja, dość istotniejsza dla osób transpłciowych i trafiająca w sedno problemu, jakim jest trwająca dyskusja nad kwestią transpłciowości i płciowości w ogóle. Mowa, oczywiście, o procesie Anny Grodzkiej i Tomasza Terlikowskiego, który wczoraj zakończył się pozytywnie dla posłanki. Sąd uznał, że redaktor kojarzony z portalem Fronda nie może kwestionować tożsamości płciowej osoby z transseksualną przeszłością, czego – niestety – ani sam Tomasz Terlikowski, ani wtórująca mu po wyroku Krystyna Pawłowicz nie rozumieją.
Co wspólnego mają zatem dwie sprawy? Podejście do tematyki płci oczywiście. I nie mowa tu tak naprawdę o nierozumieniu jako takim, lecz o chęci rozumienia. Ponieważ gdyby zarówno Tomasz Terlikowski, jak i Krystyna Pawłowicz oraz Wanda Półtawska zechcieli zapoznać się z problematyką płci (i to nie genderu, który nieustannie – i bez zrozumienia – promują, ale właśnie płci biologicznej), zrozumieliby, że dwoistość tego zjawiska nieustannie podaje w wątpliwość sama natura.
W jaki sposób wspomniane osoby mogłyby przyjrzeć się biologii w inny sposób? Być może należałoby – zwłaszcza jeśli reprezentuje się opcję antyaborcyjną – zastanowić się, dlaczego wykonuje się badania USG płodów, czy testy chromosomów, i dlaczego w ogóle podejmuje się temat płci noworodków. Nie tylko po to, aby – co może okazać się dla niektórych niespodzianką – przygotować wszystkie dziecięce akcesoria na przybycie nowego człowieka. Odpowiedź jest prosta – nie wykonywałoby się tych testów, gdyby chromosomy zawsze układały się według zero-jedynkowego schematu. Co więcej, gdyby rzeczywiście plan XX lub XY był wykonywany zgodnie z wyimaginowaną prawidłowością, nie mielibyśmy do czynienia z osobami interpłciowymi. Jednakże mamy. Potwierdzi to chociażby Uniwersytet Medyczny w Łodzi, który prowadzi obecnie badanie DSD Life, aby poznać potrzeby osób, które nie rodzą się jako jednoznaczne kobiety bądź jednoznaczni mężczyźni w rozumieniu stricte biologicznym. Jeśli medycyna nie jest nauką, która przekonałyby o tym, że genetyka nie zawsze jest najlepszym doradcą w sprawie płciowości, czy możemy prowadzić dyskusję wolną od ideologii, opartą na faktach?
Takim faktem jest tożsamość płciowa, która kształtuje się wraz z osobowością i nie zawsze musi odpowiadać ciału lub społecznym (również tym opartym na biologii) oczekiwaniom wobec konkretnej osoby. I chociaż osobie transpłciowej czy interpłciowej bardzo trudno przekonać osoby cispłciowe o swojej racji (o czym świadczy chociażby transseksualna diagnostyka i wpisane w nią nieustanne sprawdzanie, czy osoba na pewno nie myli się co do swojej tożsamości), wystarczy odrobina empatii, aby chociaż spróbować wyobrazić sobie, przez co musi przechodzić ktoś, kto nie poczuwa się do wielkiego, wszechobecnego planu płciowości. Dlatego nie mogę zgodzić się na dyskurs, w którym próbuje się forsować pogląd, jakoby transpłciowość da się promować, szczególnie wśród dzieci lub młodzieży. Powiem szczerze, jako ktoś, kto dorastał jako transpłciowy nastolatek w małym polskim mieście, narażony na szykanowanie i ośmieszanie – nie życzyłbym nigdy niczego takiego żadnemu dziecku. Nie zależy mi na tym, aby więcej dzieci okazało się transpłciowych, ale chcę, aby młodzież, która odkryje swoją transpłciowość, mogła żyć w poczuciu bezpieczeństwa, w państwie, które przecież może okazać się dla nich przyjazne. Jeśli nauczy się empatii.
Dlatego też sformułowałem swoistą odpowiedź na jasnogórski dokument, który – mam nadzieję – przetrwa dłużej niż kamień, skoro znajduje się w nieskończonej przestrzeni internetu.
1. WIERZĘ, że gdyby zarówno Tomasz Terlikowski, jak i Krystyna Pawłowicz zechcieli rzeczywiście zgłębić tajemnice genetyki, dowiedzieliby się o kobietach XY i mężczyznach XX, które i którzy nie podejmowali żadnej decyzji o tranzycji, a po prostu tacy się urodzili. Do czego mieli jednoznaczne prawo tak, jak mają również prawo do tego, aby ich potrzeby jako osób o tzw. „odwrotnych chromosomach” również zostały rozpoznane jako istotne. Podobnie jak prawo takie posiadają inne osoby niemieszczące się w tak jednoznacznych dla niektórych kategoriach „mężczyzny” i „kobiety”, których ciała i życie język nastawiony na normalizację często nazywa „aberracjami”, „błędami”, bądź „zaburzeniami” i wielokrotnie nie pozwala im określić się w jednej z możliwych dwoistości płci, tak jakby na kategorię „kobiety” lub „mężczyzny” należałoby sobie zasłużyć. Wierzę również, że brak wiedzy odnośnie typów wyznaczników płci biologicznej można bardzo szybko uzupełnić, a ponieważ kieruję te słowa do osób z wyższym wykształceniem, dodam, że determinant jest osiem, mając nadzieję, że ta niewielka wskazówka pozwoli adresatom odszukać odpowiednie źródło.
2. UZNAJĘ, że hipokryzją jest mówienie o świętości ludzkiego ciała i niezmiennych prawach Stwórcy (kimkolwiek by nie był), gdy codziennie na świecie tysiące nowo narodzonych dzieci poddaje się operacjom normalizującym genitalia, aby upodobnić ich wygląd do „typowych”. Dzieci, które według Sekretarza stanu Sławomira Neumanna „charakteryzuje nieprawidłowa budowa zewnętrznych lub wewnętrznych narządów płciowych” (źródło) i których rodziców niejednokrotnie szantażuje się do otrzymania zgody na przeprowadzenie zabiegu, wmawiając im, że zawsze występowanie atypowych cech płci biologicznej oznacza zagrożenie życia lub dyskomfort życia jako dorosły.W związku z tym za „Deklaracją Wiary Lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej”: PRZYJMUJĘ prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem i nie powinna być chirurgicznie normatywizowana na rzecz wyidealizowanych przekonań na temat genitaliów, jeśli odbywa się to bez świadomej zgody osoby zainteresowanej.
3. STWIERDZAM, że jedynie osoby interpłciowe powinny decydować o integralności swojego ciała i tym, w jakim stopniu jest poddawane interwencjom medycznym. Jednocześnie ubolewam nad faktem, że pomimo wyraźnej polityki antyaborcyjnej do tej pory żadne prawicowe medium ani partia nie wypowiedziało się krytycznie wobec stosowanych na świecie eugenicznych aborcji wobec płodów, u których stwierdzono interpłciowość lub inne atypowe płciowo cechy. Nie rozumiem, dlaczego niektóre płody mają większe prawa od innych i dlaczego pomimo wyraźnie antyaborcyjnej polityki i dyskusji o chęci zakazu aborcji w ogóle, nie rozmawia się o płci biologicznej noworodków i interpłciowości. Czy temat ten pomija się ze względu na jego niejednoznaczność?
4. UWAŻAM, że zarówno osoby transpłciowe, jak i interpłciowe oraz te urodzone z atypowymi cechami płciowymi mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich ciał i wolności w odkrywaniu swojej płciowości i seksualności bez zbytecznych i wymuszanych interwencji.
Na koniec zaś dopowiem, że każda osoba – bez względu na swój status płciowy – powinna mieć prawo do zachowania swojej integralności cielesnej oraz modyfikacji tegoż ciała wedle własnego życzenia. Jeśli w tekście pojawiły się fragmenty, w których ironia mogła nie zostać odpowiednio podkreślona, uprzejmie informuję, że jestem pro-choice, choć zdecydowanie przeciwko eugenice. Osobom czytającym polecam sprawdzić listę lekarzy, który podpisali tzw. Deklarację Wiary (ponoć dość szybko się kurczy).
Przezorny zawsze leczony.
Leave a Reply